Złodzieje treści według Bluerank


Złodzieje treści według Bluerank

Dzisiaj będzie o komentarzach na blogach oraz o cwaniakach.
Zacznijmy od krótkiego wstępu. Trochę tutaj i w kilku innych miejscach „bloguje”, z drugiej strony jako czytelnik odwiedzam całą masę różnorakich blogów które równie często komentuje (lubię twórczą dyskusje). Z doświadczenia wiem że ludzi komentujących blogi jest bardzo mało, zwłaszcza że to nie Facebook i trzeba w to włożyć nieco więcej wysiłku. Patrząc na statystyki tego skromnego bloga wiem że czyta go naprawdę sporo osób (w porywach kilka tysięcy odwiedzin dziennie), podczas gdy komentujących jest niewielka garstka. Nie mam o to żalu bo to doskonale rozumiem, większość ludzi czyta z pozycji konsumenta treści przechodząc od razu w kolejne miejsce. Ale tym bardziej cieszę się z każdej reakcji (lub jak to się teraz mówi feedbacku) bo to namacalny kontakt z czytelnikiem moich wypocin, który to kontakt bardzo sobie cenie.
Chciałbym poniżej pokazać przykład jak nie należy traktować czytelników swojego bloga. Oto studium mojego przypadku.
Istnieje sobie firma Bluerank Sp. z o.o. z siedzibą w Łodzi (celowo nie podaje linka do strony, zresztą wypozycjonowani są bardzo dobrze – o to akurat dbają), która to firma prowadzi od roku 2005 bloga tworzonego przez pracowników firmy. Grubo ponad 1000 artykułów, tyleż samo fanów na FB – wydawałoby się że to „poważy bloger”. Błąd!
Kilkanaście dni temu trafiłem tam na artykuł zatytułowany „Duplicate content – jak poradzić sobie ze złodziejami treści?” (autor Mateusz Rzetecki, SEO Specialist w Bluerank). Jako że treść wpisu była mi bardzo bliska postanowiłem go skomentować. Napisałem kilka własnych przemyśleń opisując swój przypadek (w wielkim skrócie swego czasu ten blog stał się na tyle atrakcyjny iż został w całości skopiowany, przetłumaczony translatorem na język rosyjski i działał sobie w najlepsze aż do mojej ingerencji u tamtejszego providera), nacisnąłem „wyślij” i oto:
Przewinienie pierwsze: „Twój komentarz oczekuje na moderację”.
Przewinienie drugie: Moderacja komentarza trwa kolejne kilkanaście dni (bloga tworzy 16 osób!).
Przewinienie trzecie: Komentarz się w końcu pojawił, ale moment moment… coś tu jest nie tak.
Okazuje się że zamiast Biter w podpisie widnieje niejaki Łukasz, pod nickiem zamiast mojego bloga widnieje przekierowanie do strony o rowerach (a po szybkim rozeznaniu widać że to zaplecze pozycjonerskie z tekstami pisanymi przez studentów w cenie 1zł za 1000 znaków). Ponadto moja wypowiedź została spłycona, wyleciało kilka zdań, a pozostałości zostały delikatnie zmodyfikowane na potrzeby wstawionego linku.
Bluerank kradzież treści Mateusz Rzetecki
Szczytem hipokryzji jest że taki numer odchodzi pod tekstem o kradzieży treści w internecie. Halo halo, a czy komentarz to przypadkiem także nie treść? Ja rozumiem usunąć bo coś nie pasuje lub skomentować odpowiednio – ale napisać to jako swój zmieniając wedle wygody? Do hipokryzji dochodzi więc tu jeszcze lenistwo, bo jak już firma Bluerank Sp. z o.o. na swoim blogu sama sobie pisze komentarze, to mogliby przynajmniej treść samodzielnie wymyślać. Poczytałem trochę więcej i z tego co widzę to w większości na tym blogu właśnie są takowe komentarze – albo kierujące do zaplecza lub pozycjonowanej strony (łatwo to odróżnić po sposobie pisania) albo „anonimowe” 😉 Napisałem oczywiście do autorów co o tym myślę, ale raczej wylądowało to w koszu.
Jestem ogólnie bardzo cięty na „pozycjonerów” bazujący na budowaniu „zaplecza”, bo przez takie właśnie działania dzisiejszy Internet zapełniony jest w połowie nic niewartymi odpadami które powstają tylko na potrzeby seo i oszukiwania wyników w wyszukiwarce. Ale już szczególnie bardzo nie lubię szeroko pojętego cwaniactwa. Tutaj chodzi o pierdołę, ale od takich pierdół się przeważnie zaczyna większe cwaniakowanie i należy takie coś zawsze piętnować.
Nie piszę tego wszystkiego aby wypowiedzieć swoje gorzkie żale ani żeby firma Bluerank się tym przejęła (bo raczej ma to w nosie), pisze to aby uczulić czytelników na pewne zachowania w internecie. Szanujmy się wzajemnie, to nie jest trudne.
Nauka z tego płynie prosta. Każdy blog na którym zobaczymy radosne hasło – „twój komentarz oczekuje na moderację” – jest potencjalnie podejrzany o to ze jego twórcy nie piszą dla czytelników. W tym momencie najczęściej poda argument że to zabieg niezbędny dla ochrony przed spamem. Bzdura! Od początku na tym blogu nie ma żadnej wstępnej moderacji komentarzy (a nawet captchy) a jakoś spamu nie widać. Podstawowy Akismet z powodzeniem sobie tutaj radzi i tylko okazyjnie trzeba mu w tym pomóc. Również na wielu popularnych blogach jest podobnie i również tam problemu z tym twórcy nie mają.
Komentujcie proszę blogi (jeśli ich treść jest dla was interesująca) bo to bardzo miłe dla ich twórców, ale komentujecie tylko tam gdzie piszecie do konkretnego człowieka bo tylko wtedy warto 😉
update:
W międzyczasie doszło do wymiany kilku maili (padło w nich kilka interesujących zdań ale z uwagi na tajemnice korespondencji nie będę tego ujawniać), po których wnioski są takie że każdy obstaje przy swoim, życie toczy się dalej.
Za to na wspomnianym blogu doszło do mini kontrataku w postaci jednostronnej odpowiedzi ze strony kilku pracowników firmy. Dobry to krok, aczkolwiek ciężko o dialog jeśli moderacje działa z takim opóźnieniem oraz jeśli pomija się sedno sprawy.
Pozwolę sobie za to na zakończenie tego e-dramatu wkleić mój krótki komentarz:
„Nie chodzi mi o usuwanie komentarzy tylko o wykorzystanie treści mojego aby napisać swój – bo to już zupełnie inna para kaloszy – i tutaj ponosi winę Wasz współpracownik (jak przypuszczam). To czy Pan Łukasz jest „prawdziwy” nie ma tu znaczenia, ważne jest że jego komentarz jest spreparowany z moich słów, całych zdań, z moich sformułowań i opisuje mój przypadek.”
Czasami zamiast iść w zaparte (zwłaszcza nie mając pełnych danych jak to bywa w dziale PR) lepiej jest przyznać się do błędu i go naprawić wyciągając odpowiednie wnioski (bo błędy popełnia każdy). W wielu sytuacjach to najlepsze rozwiązanie.

0 0 głos
Ocena artykułu
Previous Pixel Heaven 2013 - Retro entertaiment days
Next Party heart / 5711
Subscribe
Powiadom o
guest
6 komentarzy
Most Voted
Newest Oldest
Inline Feedbacks
View all comments
Mariusz
Mariusz
10 lat temu

Pytanie tylko jaki miałby być cel "kradzieży" komentarza. Ewentualne usunięcie starego wpisu (w Bloggerze nie ma możliwości edycji komentarzy), dodanie nowego ze skopiowaną, ale zmienioną treścią zajęłoby pewnie więcej czasu niż napisanie komentarza od zera.

Biter
Reply to  Mariusz
10 lat temu

Szanowny Panie przedstawicielu (patrząc na ip który idealnie się zgadza się z miejscem siedziby firmy Bluerank) – celem Waszych działań jest jak już napisałem wygenerowanie linku do Waszego zaplecza seo lub pozycjonowanej przez Was strony, a że samemu się nie chce wymyślać treści to sie korzysta z komentarza który wisi w moderacji od dawna. Co do reszty logiki to już nie do mnie to pytanie ale do Waszych moderatorów, brak szacunku dla innych to też kwestia wychowania.
p.s. Widzę że tworzenie komentarzy jako ktoś inny stosujecie nie tylko na swoim blogu, widać taki nawyk 😉 Nieładnie postępujecie ze swoimi czytelnikami, oj nieładnie.

Łukasz
Łukasz
10 lat temu

Czuję się przez Ciebie wywołany do tablicy. Nie mam bladego pojęcia jak teraz udowodnić, że ja to ja i moja strona nie ma nic wspólnego z firmą Bluerank (oprócz tego, że ja też jestem z Łodzi).
Moja strona nie jest i nigdy nie była zapleczem pozycjonerskim. Fakt – nie jest zbyt piękna, ale być może zawita na niej niedługo nowy szablon. Ponadto jeżeli wyceniasz moje wpisy na 1 zł za 1000 znaków to muszę się z Tobą skonsultować kto mi takie teksty napisze – chętnie zapłacę.
Cóż, przez jakiś dziwny przypadek zostałem wciągnięty w jakąś dziwną sytuację. Bluerank mogłoby opublikować Twój komentarz, bo to dziwne, że jego nie ma.
Komentarz, który umieściłem na Bluerank jest mojego i tylko mojego autorstwa. Jeżeli widzisz w nim jakiekolwiek podobieństwa do swojego, to być może po prostu przeżyłeś podobną historię i masz podobny styl komentowania co ja. Historia którą w skrócie opisałem jest w 100% autentyczna, ale nie chciałbym tu teraz ściągać kolegi o którym napisałem 🙂
I jeszcze jedno – jaki sens byłby w tym żeby Bluerank przerabiało czyjeś komentarze? Nie szybciej byłoby napisać po prostu nowy? Przecież to zabawne jest co próbujesz udowadniać. Burzę robisz w łyżeczce wody moim zdaniem 🙂

Biter
Reply to  Łukasz
10 lat temu

No i po co w kółko to samo, lawirowanie, czepianie się elementu pomijając sedno, brnięcie w zaparte zamiast się po ludzku przyznać do błędu.
Nie ma żadnego znaczenia czy masz na imię Łukasz i czy jesteś "prawdziwy", ważne jest że Twój komentarz nie jest Twój. Co do sensu to nie do mnie pytania, a ctrl+c ctrl+v zabiera kilka sekund, Może link był potrzebny – nie wiem czemu sami nie wymyślacie takich treści 😉
Nie ma takich przypadków że całe zdania, układ wypowiedzi, jej zawartość, sformułowania, początek, rozwiniecie, zakończenie i styl pisania są identyczne u dwóch osób. Przy czym komentarz osoby która napisała to ponoć 2 dni wcześniej (według informacji mailowej) sie nie pokazuje bo nie (acha, patrząc na twoja stronę to absolutnie nie masz takiego stylu komentowania co ja pomijając już poprzednie rzeczy) 😉
Widzę ze dział PR albo jakiś konkretny współpracownik firmy który za to odpowiada (a pracowników jest dużo) robi co może aby wyjść z twarzą, zarówno przed publiką jaki i przed własną firmą. Bo to raczej nie polityka firmy Bluerank (która wygląda na solidną) ale poszczególnych współpracowników.
Ale nie tędy droga, naprawdę.
p.s. Link do Twojej strony z premedytacją kasuje

Kuba
10 lat temu

Też strasznie mi się nie podoba cwaniactwo i tępię je podobnie jak wszelkie inne szkodliwe moim zdaniem zachowania:).
Zgadzam się również z hejtowaniem tej gorszej połowy internetu, która oparta na jednym schemacie odsyła do innych stron na tym schemacie itp. itd. Postawa "Łukasza" jest tak żałosna, że aż śmieszna. Jak dziecko ubabrane czekoladą udające że nie wie o co chodzi.
Skoro liczysz na komentarze od czytelników to proszę bardzo:) I choć może komentarz nie jest nazbyt intelektualny to jednak zawsze świadczy o zaangażowaniu czytelnika;]. Ja z moim blogiem o niczym jestem na razie na etapie cieszenia się z 20 wyświetleń dziennie:P. A komentarzy zwykle się boję, bo znaczą, że ktoś to jednak czyta i może mieć zastrzeżenia;].
Pozdrawiam i życzę owocnego blogowania!

Biter
Reply to  Kuba
10 lat temu

Dzięki za odwiedziny i wsparcie. Bonusowo wspomnę iż firma owa przeprowadziła jednostronną dyskusje odwetową na swoim blogu w wykonaniu pracowników (brnąc oczywiście dalej w zaparte i omijając sedno), a moja odpowiedź już oczywiście nie została opublikowana i teraz wszystko wygląda pięknie, bo to zły bloger się czepia i wymyśla 😉
A komentarzy nie ma co się bać, bo nawet te negatywne są bardzo cenne (o ile trzymają poziom i są konstruktywne) wtedy widać jak jesteśmy odbierani i że ktoś to faktycznie czyta. Gusta są różne i każdego nikt nie zadowoli (więc i my z krytyką nie musimy się zgadzać), ale dyskusja zawsze jest wartościowa 🙂