W dniach 28-29 maja 2013 w Poznaniu nad jeziorem Strzeszyńskim odbyła się trzecia edycja Enter Music Festival – prawdziwej uczty dla miłośników muzyki jazzowej która już na stałe wpisała się w kulturalny program poznania. Poprzednie edycje należały do imprez bardzo udanych i tak też było tym razem.
Festiwal swą medialną siłę (poza światowej klasy artystami) opiera na trzech osobach (z pozycji widza, bo zaplecze organizacyjne składa się oczywiście z ogromnej ilości kompetentnych ludzi):
Leszek Możdżer – dyrektor artystyczny festiwalu, twarz promocyjna, rewelacyjny pianista i kompozytor w jednym wcieleniu
Jerzy Gumny – dyrektor generalny
Agata Kołacz – rzeczniczka festiwalu oraz prowadząca, osoba niezastąpiona w tej roli.
Nie będę się tu rozpisywał o występujących artystach, ponieważ te informacje bez problemu można odnaleźć na innych stronach lub choćby na stronie Entera (link), opisze tu natomiast w kilku słowach subiektywne wrażenia jakie miałem po każdym występie.
Dzień pierwszy
Marialy Pacheco Trio
(Marialy Pacheco, Miguel Altamar, David Jehn)
Otwierająca festiwal kubańska pianistka i kompozytorka Marialy Pacheco zaprezentowała przedpremierowo utwory ze swojej pierwszej płyty, pokazując pełnie swych umiejętności w mieszance utworów jazzowych z rytmami latynoskimi. Bardzo dobra, pięknie zagrana i mocno klimatyczna muzyka wprowadziła wszystkich w dobry nastrój. Sama artystka ma świetny kontakt z publicznością co też chętnie tutaj wykorzystywała.
Adrian Gaspar “Balkanix”
(Adrian Gaspar, Alexander Wladigeroff, Oscar Antolí, Catalin Batu, Marko Ferlan, Maria Petrova)
Rumuński pianista Adrian Gaspar zaprezentował swój projekt „Balkanix”, niesamowitą jazzową improwizację wykonaną w międzynarodowym składzie, pełną znanych standardów z mocnymi akcentami muzyki bałkańskiej. Skład bardzo młody, z dużym poczuciem humoru i dystansem do siebie, a jednoczenie prezentujący pełen profesjonalizm. Dla mnie duże pozytywne odkrycie.
Możdżer Danielsson Fresco trio
(Leszek Możdżer, Lars Danielsson, Zohar Fresco)
Klasa sama w sobie. Premiera 5 utworów z najnowszej płyty Leszka Możdżera w perfekcyjnym wykonaniu dobrze znanego już trio. Nie zabrakło też przeboju (jak to sam określił wykonawca), czyli jazzowego covera „Smells Like Teen Spirit”. Dla mnie osobiście najlepszy koncert w czasie festiwalu i idealne zakończenie tego wieczoru.
Dzień drugi
Zohar Fresco & Goście
(Zohar Fresco, Ghatam Suresh, Mysore A Chandan Kumar, Antolenno Massina)
Mam bardzo mieszane uczucia co do tego występu. Dla mnie koncert bardzo monotonny (miałem wrażenie że w pewnym momencie muzycy wpadli w niekończącą się pętle) i po prostu bardzo bardzo nużący. Możliwe iż egzotyka była dla mnie tutaj zbyt bardzo egzotyczna, a różnica kulturowa także zrobiła swoje. Wyjątkiem na szczęście był ostatni utwór wykonany z Leszkiem Możdżerem, tutaj dopiero artyści odkryli swój potencjał.
Caecilie Norby
(Cæcilie Norby, Leszek Możdżer, Lars Danielsson, Nguyen Lee, Robert Ikiz)
Jedna z najbardziej znanych duńskich wokalistek jazzowych na Enterze zaprezentowała premierę swojej nowej płyty „Silent Ways”. Całość to świetnie wykonane covery w całkowicie nowej aranżacji, mogliśmy tu usłyszeć między innymi repertuar takich twórców jak Leonard Cohen, Bob Dylan, Nine Inch Nails czy Paul Simon. Wszystkie utwory zostały wykonane zaskakująco inaczej, ze sporym polotem i wirtuozerią muzyków. Na sam koniec publiczność została rozruszana w klimatach rockowych dzięki „Purple Haze” Jimiego Hendrixa.
Ba Cissoko
(Ba Cissoko, Sekou Kouyaté, Kourou Kouyaté, Alhassane Camara, Abdoulaye Kouyaté, Wil Ekoué, Florent Hinschberger)
Energetyczna bomba na samo zakończenie festiwalu. Repertuar utrzymany w afrykańskich klimatach groove z bardzo szerokim i oryginalnym instrumentarium (w tym bardzo ciekawy i niezwykle rzadko spotykany instrument jakim jest kora). Rewelacyjna mieszanka muzyki etnicznej z nowoczesnymi rytmami, a niesamowite solówki każdego z muzyków tworzyły tu mocne punkty zwrotne. Na sam koniec skład spontanicznie zaprosił Leszka Możdżera i pomimo że był to występ całkowicie niezaplanowany udało się to rewelacyjnie.
Tyle o plusach a teraz dla równowagi minusy, a te zauważyłem zaledwie trzy.
Pierwszy to deszcz – siła wyższa, ale też i element już tradycyjny na Enter Music Festival, warto byłoby pomyśleć o rozkładanym zadaszeniu albo przesunięciu terminu na miesiące letnie (i tak też zresztą zostało zaplanowane na czwartą edycję). I tutaj trzeba zauważyć że Leszek Możdżer doskonale przerodził tą wadę w zaletę, dzięki trafnym dowcipom i pięknej muzyce deszcz doskonale wkomponował się w dźwięki fortepianu, podkreślając jego cudowne brzmienie.
Drugi minus to kiełbaski. Wiele osób wkrótce po przyjściu na koncert poczuło głód. I tenże głód postanowili zaspokoić smażonymi kiełbasami sprzedawanymi na miejscu. Nic w tym złego, ale niestety z powodu braku dedykowanego miejsca na konsumpcje kiełbaski owe znoszone były na miejsca dla publiczności. Zapach tego był dosyć intensywny i uprzykrzający (co gorsza w pierwszym dniu dym z punktu gastronomicznego z upływem czasu oraz bardziej uderzał po całym terenie) – trochę to jednak kontrastowało z charakterem wzniosłej muzyki.
Trzeci minus (tym razem prawdziwy) to niestety niektórzy ludzie. Ogólnie poziom kultury publiczności (z uwagi choćby na muzykę) na festiwalu jest bardzo wysoki (szczególnie porównując do innych koncertów) jednak i tutaj pewna cześć osób (na szczęście w mniejszości) nie wie jak powinno się zachowywać w takim miejscu. Pozwolę sobie wymienić kilka najbardziej rażących mnie zachowań.
– Wszechobecne śmieci. Czy to naprawdę tak wiele wysiłku zabrać ze sobą to co się przyniosło? Pudełka, opakowania po przekąskach, pojemniki po piwie, talerzyki od wspomnianych kiełbasek. Momentami trzeba było mocno uważać aby w to nie wdepnąć.
– Parasole. Wraz z deszczem nieodzownym elementem stał się deszcz parasoli który tu natychmiast wyrósł. I tu problemem stały się dosyć niefrasobliwe ruchy które ludzie tymi parasolami wykonywali (zwłaszcza przepychając się przez tłum do wyjścia). Niejednokrotnie musiałem się zasłaniać lub też robić uniki aby nie dostać w oko ostrym szpikulcem. Czasami warto rozejrzeć się dookoła siebie.
– Wędrówki ludów. Im bliżej końca tym bardziej nasilone, bezustanne przemieszczające się masy, które zamiast siedzieć na swoich miejscach i słuchać muzyki nie wiadomo po co musiały koniecznie zwiedzać okolice. Co gorsza, niektórzy potrafili podejść i z wielkim parasolem stanąć przed nami nie myśląc nawet przez chwile że można komuś widok zasłonić.
– I to co najgorsze czyli papierosy. Naprawdę nie można wyjść kawałek poza teren? Lenistwo plus brak empatii i już mogliśmy zaobserwować co kawałek dymiące kominy zatruwające wszystkich w okolicy swoim smrodem (i z tego co zauważyłem przodowały w tym osoby starsze). Ohyda.
Może ktoś powie że się czepiam, ale idąc na taka imprezę oczekuje pewnego poziomu kultury osobistej (zważywszy na repertuar i średni wiek odbiorców), której brak bardzo mi tu przeszkadza. A jak coś przeszkadza to należy o tym mówić, na szczęście to wszystko było marginesem a ponadto muzyka łagodzi obyczaje. Absolutnie nie należy powyższego odczytywać jako krytykę samego festiwalu bo tak nie jest (organizatorzy nie mogą odpowiadać za klika osób z publiczności). Piszę o tym bo może jakiś adresat to przeczyta i zwróci w przyszłości większą uwagę na otoczenie – nie można bowiem swoim zachowaniem psuć odbioru pozostałym którzy przyszli tu delektować się wspaniałą muzyką. Podkreślam jednocześnie że większość publiczności zachowywała się wzorcowo i tak wspaniałej niepowtarzalnej atmosfery ze świecą szukać w innych miejscach.
Wielkie gratulacje i podziękowania należą się organizatorom, prowadzącym a także przede wszystkim wspaniałym artystom na scenie! Niepowtarzalna, prawdziwa uczta muzyczna, pełna nowych odkryć i mocnych wrażeń. Tak dobrej organizacji, atmosfery i takiej masy pozytywnej energii nie znajdziemy w żadnym innym miejscu. Zresztą chodzą słuchy że jest to jeden z najlepszych tego typu festiwali w całej europie, czego dowodem mogą być zapraszani muzycy, światowe premiery nowych projektów i publiczność przyjeżdżająca tu z całego kraju. Fakt że bilety znikają na długo przed rozpoczęciem także powinna dać do myślenia 🙂
A teraz już nie mogę się doczekać kolejnej edycji Enter Music Festival, a kto jeszcze nie miał okazji na festiwal przybyć gorąco zachęcam do zaplanowania tego w kolejnym roku (17-18.06.2014).
Oficjalna strona festiwalu enterfestival.pl
p.s. „Piotreeeeeek włącz fortepian!” 😉
Koncert cudowny!!!!!!!! Zakochałam sie w Leszku 😀
Te papierosy tez nam przeszkadzaly ale tak jest zawsze na koncertach
Koncerty były fantastyczne! Dźwięki muzyki łączące się ze śpiewem ptaków… bezcenne!
A co do papierosów, to niestety, palacze uważają, że mają pełne prawo jarać, a zakazy to ograniczanie ich wolności. Ale robiąc sobie dobrze zatruwają przy okazji życie 50 osobom dookoła. Bo sory, ale dmuchnięcie w niebo nie pomaga, smród rozchodzi się wszędzie. Bądźmy mniej tolerancyjni wobec palaczy, wcale nie musi być tak zawsze na koncertach.
Na takiej imprezie nawet deszcz da sie lubić, było wspaniale a Caecilie Norby kupiła wszystkich! 😀